Witajcie, Wszyscy Śniący!
Dziś zapraszam Was na recenzję drugiego tomu czyli „Silver. Druga księga snów." :) Tak samo, jak w pierwszym tomie, autorka na samym początku umieściła cytat, co bardzo mi się podoba. Wprowadza to w nastrój!
If you can dream it, you can do it.
Walt Disney
Tytuł: Silver. Druga księga snów
Autor: Kerstin Gier
Seria: Silver- Księgi snów
Tom: 2
Tom: 2
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 408
Ocena: 9,5/10
Ocena: 9,5/10
Opis książki:
Sprawy Liv, młodej bohaterki serii „Silver”, układają się coraz lepiej.
Nowy dom i nowa rodzina okazały się całkiem w porządku. Romantyczny
związek z przystojnym i bystrym Henrym trwa. W dodatku nowe fascynujące
możliwości odkrywa przed dziewczyną sfera snów. Niestety, Liv ma także
powody do niepokoju. Po pierwsze, anonimowa blogerka Secrecy wie o Liv
rzeczy, których nie powinna wiedzieć. Po drugie, Henry ma swoje
tajemnice. Wiele tajemnic. Po trzecie, za drzwiami z klamką w kształcie
jaszczurki czai się coś strasznego, mrocznego i złowrogiego…
Drugi tom bestsellerowej serii Kerstin Gier, autorki znanej z „Trylogii Czasu”.
Drugi tom bestsellerowej serii Kerstin Gier, autorki znanej z „Trylogii Czasu”.
~*~
Recenzja:
Po przeczytaniu Pierwszej księgi snów od razu popędziłam po kolejną część. Moja historia z Silver. Księgi snów rozpoczęła się jakieś dwa tygodnie temu, przez co nie musiałam czekać na premierę kolejnych tomów. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ już po pierwszej części tak się zżyłam z bohaterami i tą magiczną atmosferą, że nie wiem jak długo bym wytrzymała! Przyznaję, że okładka Drugiej księgi snów jest moją ulubioną i dosłownie skradła moje serce. Książka ma niesamowity kolor, wszystko jest takie delikatne i idealnie ze sobą połączone. Jej środek, tak samo, jak w przypadku pierwszej części jest równie miły dla oka. Ta trylogia już chyba zawsze będzie mnie zachwycać, jeśli chodzi o jej wygląd!
Akcja tego tomu zaczyna się jakieś kilka dni bądź tygodni po zakończeniu akcji w pierwszej części. W życiu Liv wydaję się wszystko zmierzać w dobrym kierunku. Jej związek z bystrym, tajemniczym Henrym zdecydowanie ją uskrzydla. Ten chłopak to jedna wielka zagadka, a bohaterka je uwielbia. Dziewczyna przyzwyczaiła się do nowego domu i jego mieszkańców, co na początku nie wydawało się takie łatwe. Stosunki Liv oraz jej młodszej siostry z nowym rodzeństwem bywają różne. Widać, że Grayson martwi się o swoje przyrodnie siostry, jednak tego samego raczej nie można powiedzieć o Florence. Wiele spraw jednak się komplikuję po incydencie z Mr. Snugglesem.
Kerstin Gier w tym tomie skupiła się w szczególności na przebiegu zdarzeń rozgrywających się w snach. Mnie to osobiście bardzo ucieszyło, ponieważ dzięki temu wiele się dzieje. W snach wszystko jest możliwe, więc autorka dała nam ponieść się fantazji. Liv w pierwszym tomie lubiła spędzać czas poza swoimi drzwiami. Może nie spacerowała z wielką przyjemnością po korytarzu pełnym innych drzwi, ale z pewnością nie chodziła po nim z lękiem. W tej części było właśnie całkiem inaczej. Korytarz kojarzy jej się z mrokiem, czuje ona, jakby ciągle ktoś ją obserwował. Ktoś lub coś, nie wiadomo, ale z pewnością coś złego i mrocznego.
Przez całą powieść wiłam różne tezy nawiązujące do Secrecy. Kim ona lub on może być! Przecież to niemożliwe, żeby ktokolwiek mógł być wszędzie i wiedzieć o wszystkim! Nawet o twoich wstydliwych przejściach z przeszłości... Ach, to jest zołza z tej Secrecy! (ja zakładam, że to ona, a Wy?)
Podsumowując: Pierwsza księga snów została zakończona w momencie pozostawiającym wiele wątpliwości. Bardzo zżyłam się z bohaterami i zaczęłam obawiać się, co takiego może się wydarzyć. Działo się naprawdę wiele, co uważam za duży plus, ponieważ nic mnie nie znudziło. Przepłynęłam przez powieść w trzy dni, a gdybym miała czas to pewnie i w jeden. Autorka kontynuowała swój lekki przyjemny styl, który powinien każdemu przypaść do gustu. Akcja nie była naciągana, wszystko znalazło w tym tomie swoje miejsce i swoją równowagę. Pokochałam relację Liv oraz Henrego jeszcze bardziej i odczuwam spory niedosyt, jeśli chodzi o tę dwójkę. To wszystko ma swój klimat, ponieważ Henry jest skryty i tajemniczy, co na początku pociąga Liv, jednak później... Później zaczynam odczuwać, że ją to męczy, a ja męczę się razem z nią. Możliwe, że to ja przesadzam, ale po prostu chciałabym ich odrobinę więcej. Jeśli chodzi o te mroczne sprawy, to można powiedzieć, że Liv nie brakuję problemów i zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie jeden krok przed nią!
Polecam serdecznie wszystkim, szczególnie jeśli macie ochotę na coś przyjemnego i lekkiego, bo taka właśnie jest ta trylogia!
Po przeczytaniu Pierwszej księgi snów od razu popędziłam po kolejną część. Moja historia z Silver. Księgi snów rozpoczęła się jakieś dwa tygodnie temu, przez co nie musiałam czekać na premierę kolejnych tomów. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ już po pierwszej części tak się zżyłam z bohaterami i tą magiczną atmosferą, że nie wiem jak długo bym wytrzymała! Przyznaję, że okładka Drugiej księgi snów jest moją ulubioną i dosłownie skradła moje serce. Książka ma niesamowity kolor, wszystko jest takie delikatne i idealnie ze sobą połączone. Jej środek, tak samo, jak w przypadku pierwszej części jest równie miły dla oka. Ta trylogia już chyba zawsze będzie mnie zachwycać, jeśli chodzi o jej wygląd!
Akcja tego tomu zaczyna się jakieś kilka dni bądź tygodni po zakończeniu akcji w pierwszej części. W życiu Liv wydaję się wszystko zmierzać w dobrym kierunku. Jej związek z bystrym, tajemniczym Henrym zdecydowanie ją uskrzydla. Ten chłopak to jedna wielka zagadka, a bohaterka je uwielbia. Dziewczyna przyzwyczaiła się do nowego domu i jego mieszkańców, co na początku nie wydawało się takie łatwe. Stosunki Liv oraz jej młodszej siostry z nowym rodzeństwem bywają różne. Widać, że Grayson martwi się o swoje przyrodnie siostry, jednak tego samego raczej nie można powiedzieć o Florence. Wiele spraw jednak się komplikuję po incydencie z Mr. Snugglesem.
Kerstin Gier w tym tomie skupiła się w szczególności na przebiegu zdarzeń rozgrywających się w snach. Mnie to osobiście bardzo ucieszyło, ponieważ dzięki temu wiele się dzieje. W snach wszystko jest możliwe, więc autorka dała nam ponieść się fantazji. Liv w pierwszym tomie lubiła spędzać czas poza swoimi drzwiami. Może nie spacerowała z wielką przyjemnością po korytarzu pełnym innych drzwi, ale z pewnością nie chodziła po nim z lękiem. W tej części było właśnie całkiem inaczej. Korytarz kojarzy jej się z mrokiem, czuje ona, jakby ciągle ktoś ją obserwował. Ktoś lub coś, nie wiadomo, ale z pewnością coś złego i mrocznego.
Przez całą powieść wiłam różne tezy nawiązujące do Secrecy. Kim ona lub on może być! Przecież to niemożliwe, żeby ktokolwiek mógł być wszędzie i wiedzieć o wszystkim! Nawet o twoich wstydliwych przejściach z przeszłości... Ach, to jest zołza z tej Secrecy! (ja zakładam, że to ona, a Wy?)
Podsumowując: Pierwsza księga snów została zakończona w momencie pozostawiającym wiele wątpliwości. Bardzo zżyłam się z bohaterami i zaczęłam obawiać się, co takiego może się wydarzyć. Działo się naprawdę wiele, co uważam za duży plus, ponieważ nic mnie nie znudziło. Przepłynęłam przez powieść w trzy dni, a gdybym miała czas to pewnie i w jeden. Autorka kontynuowała swój lekki przyjemny styl, który powinien każdemu przypaść do gustu. Akcja nie była naciągana, wszystko znalazło w tym tomie swoje miejsce i swoją równowagę. Pokochałam relację Liv oraz Henrego jeszcze bardziej i odczuwam spory niedosyt, jeśli chodzi o tę dwójkę. To wszystko ma swój klimat, ponieważ Henry jest skryty i tajemniczy, co na początku pociąga Liv, jednak później... Później zaczynam odczuwać, że ją to męczy, a ja męczę się razem z nią. Możliwe, że to ja przesadzam, ale po prostu chciałabym ich odrobinę więcej. Jeśli chodzi o te mroczne sprawy, to można powiedzieć, że Liv nie brakuję problemów i zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie jeden krok przed nią!
Polecam serdecznie wszystkim, szczególnie jeśli macie ochotę na coś przyjemnego i lekkiego, bo taka właśnie jest ta trylogia!
Trzymajcie się, Paula!